czwartek, 20 grudnia 2012

Steve, dziękujemy…


Każde ukazanie nazwy wylosowanego klubu były gracz m.in. Realu Madryt powinien okrasić znaną łacińską formułą: „Annuntio vobis gaudium magnum”. `Patrząc na pary 1/8 finału Ligi Mistrzów już wiemy, że prześwietna faza grupowa była tylko preludium to tego, co czeka nas na wiosnę.

Nie ukrywam swoich sympatii klubowy w Europie (ciekawa para Tottenhamu w LE, wpadli na Lyon). Potyczki Barcelony z Milanem mogą, ale nie muszą i najprawdopodobniej nie będą obrośnięte w emocje. Milan musi gonić czołówkę w Serie A, natomiast „Duma Katalonii” pewnie weźmie w La Liga ze dwa, trzy remisy urlopu. Nie podejrzewam jednak oczywiście, że piłkarze Barcelony w pierwszym meczu na San Siro zobaczą ze strony gospodarzy wywieszoną białą flagę. Milan będzie chciał mocno zranić Barcelonę, bo pokazanie się z dobrej strony w dwumeczu z takim przeciwnikiem może być punktem zwrotnym w Kampanii Apenińskiej. Zresztą, na drużynę Rossonerich trzeba już patrzeć w szerszej perspektywie, bowiem szykuje się tam poważna kadrowa rewolucja. Odejdą najpewniej prędzej niż później Pato i Robinho, jest tam już wielu piłkarskich dinozaurów (chociażby Yepes, Abbiatti, Ambrosini, Muntari), kilku graczy, którzy są już wypaleni (Emannuelson, Flamini)… Symbolem kierunku, w który zmierzać będzie Galiani jest Egipcjani El-Shaarawy. Jednak nie łudźmy się. Barca Milan przeskoczy z gładko i powabnie.

********************************************************

Bardziej jednostronny będzie jednak pojedynek kolosalnego Bayernu z Arsenalem, który swoimi występami w Anglii pretenduje do grupy „solidny ligowych średniaków”. Obawiam się, że pożegnanie Arsenalu z Ligą Mistrzów będzie bolało. Bayern jest głodny sukcesu najbardziej ze wszystkich wielkich. Rozprawienie się z Dortmundzkim namiestnikiem w Bundeslidze trwało pół rundy; teraz monachijski gigant rusza po skalp w Europie. I chłopcy Wengera, jak i on sam, tego pochodu nie zatrzymają. Zresztą Arsenal puścił ostatnio 4 ligowe Bradford City. I tak jak żegnałem na pożegnanie Mourinho, tak już teraz zwalniam Wengera…

********************************************************

A nasze chłopaki z Dortmundu ? Czeka ich kolejny egzamin dojrzałości. Borussia nie chce, ale znowu musi coś udowadniać. Odebrała Bayernowi mistrzowską koronę na dwa lata. Zacnie. Upokorzyła go w Pucharze Niemiec. Znamienicie. Wyszła z cholernie trudnej grupy z pierwszego miejsca. Chapeau bas. Ale dopiero przejście Szachtara ostatecznie podbije stempel pod wartością „Weltklasse” dla dzieciaków Kloppa. Spodziewam w tej rywalizacji Futbolu. Nie, to nie przypadkowy wciśnięcie shiftu. Futbolu. Technicznego, eleganckiego, niekonwencjonalnego, pełnego polotu, pełnego wrażeń… Ale futbolu na wyniszczenie. Szachtar to już nie bogaty kopciuszek, który tylko aspirował do grona najlepszych. Teraz to już ukształtowana trenerskim warsztatem Mireci Lucescu, pełnoprawna europejska potęga.

********************************************************

No, ale najbardziej apetyczna potrawa to Real – Manchester Utd. Esencję tej rywalizacji w jednym tweecie zamknął Czesław Michniewicz: „Wielkość Mou zaczęła się na Old Trafford i tam też może się zakończyć.” Bo konfrontacja tych dwóch drużyn odbywa się na wielu płaszczyznach. Także, albo przede wszystkim tej trenerskiej.

Mourinho może przegrać wiele. Wiele, lecz nie wszystko. Zbyt dużo wygrał w swojej karierze, żeby odpadnięcie z Manchesterem go zniszczyło. Pisałem już, że wygranie Ligi Mistrzów będzie dla Portugalczyka ukoronowaniem pracy na Santiago Bernabeu. Zajęcie 2 grupie skazało jednak Mourinho na trudnego rywala już na początku fazy pucharowej. A rywala Mourinho dostał najodpowiedniejszego. Sir Alex Ferguson jednym ruchem (ściągnięciem van Persiego) uszył doskonałą drużynę. Ostatnia tak dobra i efektowna była ta z Ronaldo, Rooneyem, Tevezem. Dzisiaj jest wspomniany Holender, wspomniany Rooney (świetnie odnalazł się w roli biegającego za plecami van Persiego), jest solidny Carrick, młody Cleverley, „pędziwiatry” Young i Valencia, pewny De Gea. Ta siła już rozstawia po kątach rywali w Premier League. A teraz stawi czoło Mourinho. I Realowi.

I choć ego Mourinho jest ciężkie, nie przeważy jednak tego co symbolizuje Real Madryt. A Real nie znosi upokorzeń. A upokorzeniem dla Realu będzie odpadnięcie z Ligi Mistrzów już w marcu. Nawet po pięknej i emocjonującej walce, bo przy zderzeniu takich sił musi wyniknąć. Real już przegrał ligę (okej, już tego nie podkreślam; i zauważenie za realmadrid.pl rewanż z Manchesterem 5 marca we wtorek, a 2 lub 3 Gran Derbi) i ze wszystkich sił swoich będzie dążył do Wembley. A nie łudźcie fani United i nie trwóżcie „madridistas”. Real nie będzie grał źle zawsze.

No i  jest jeszcze Ronaldo, który przybywa do gniazda, które go wychowało na wielkiego gracza. Czy tak wielki gracz po raz kolejny weźmie w swe nogi losy "Blancos"? Czy udźwignie presję zarówno Bernabeu jak i Old Trafford? 

********************************************************

Poza tym ciekawie w parze Celtic – Juve (skoro udało raz z Barceloną, to może uda się dwa razy z Juve); Malaga niepostrzeżenie i po cichu może przebrnąć po plecach Porto do ćwierćfinału; Schalke do lutego powinno wyjść z kryzysu i teraz besztana przez wszystkie napotykane drużyny również może zagościć w 1/4 po konfrontacji z Galatasaray. Aha. No i nie życzę powodzenia PSG. Trochę daremne życzenie, ale niech „Nietoperze” z Valenci przefruną nad Parc des Princes. Bo gdzie byłoby PSG bez pieniędzy szejków. Jasne, to nie ich wina, że są bogaci. Ale tak szybkie wejście na salony dzięki pieniądzom trochę godzi w wizerunek Najjaśniejszej Ligi Mistrzów. 

Tyle.
I obym nie musiał nic odszczekiwać.