niedziela, 17 lutego 2013

DLACZEGO LEGIA BĘDZIE MISTRZEM…




ODPOWIEDŹ NR 1: DETERMINACJA.
Bez niej nie można zostać mistrzem. Nieważne, czy chodzi o mistrzostwo w składaniu origami, lepieniu bałwanów, zjadaniu ilości hot dogów na czas. Im więcej determinacji poświęcisz, tym szybciej osiągniesz mistrzostwo. Prezes Legii, Bogusław Leśnodorski, nie czekał i w ciągu jednej zimy skupił jej tyle, że mistrzem będzie już za chwilę. 


Ostatnie dni powinny być dniem zapamiętane nie tylko przez kibiców Legii. Dlaczego? Dlatego, że zdarzenia, które przyniosły mogą przynieść wymierne korzyści w sierpniu, w trakcie batalii o upragnioną i tak długo nieosiągalną Ligę Mistrzów. Nie chodzi o to, że Jodłowiec jest jakimś wybitnym piłkarzem, że Dwaliszwili szybuje poziomem ponad całą ligę, że osiągnięto porozumienie z kibicami a ci napędzani grą „Legionistów” mogą kreować niesamowite kibicowskie spektakle…

Chodzi o tytułową determinację, którą przejawia świeży prezes Legii. Brakowało jej Miklasom, Zygom… Brakowało jej Skorży. Brakowało jej w końcu Walterowi. Z dużą dozą prawdopodobieństwa mniemam, że gdyby „stara” ekipa była w tym miejscu (tj. 4 punkty nad Lechem i efektowna gra jesienią) zachłysnęłaby się tym, licząc na słabość rywali. Rok temu po zwycięstwie na Stadionie Miejskim we Wrocławiu liczyli, że cała liga padnie przed nimi na kolana. Myślę, że teraz zabrakłoby im „jaj” na ściągnięcie Dwaliszwilego, a kibicom do dyskusji i osiągnięcia kompromisu raczej nie było po drodze.

Czytając niektóre artykuły o Leśnodorskim (tu jest dobry: http://biznes.newsweek.pl/boguslaw-lesnodorski--prezes-z-zylety,100817,1,1.html ) od razu narzucają mi się porównania z tą grupą prezesów, którzy intensywnie angażują się w działalność klubu, któremu przewodzą. Coś a’la Jesus Gil, czy Gigi Becali; tylko w europejskich, w jakimś sensie rozsądnych standardach. Leśnodorski szybko zidentyfikował co w Legii nie działa i konsekwentnie reperuje błędy pozostawione przez poprzedników. Jeśli transfery nie dawały bodźca do zdobycia tytułu nie wahał się zwolnić Jóźwiaka; jeśli mógł osłabić najważniejszych rywali w drodze do zdobycia tytułu to wykorzystał patologię w Polonii; jak biznesmen z biznesmenem dogadał się z Wojciechowskim w sprawie Jodłowca; jeśli mógł przed rozpoczęciem rundy wiosennej pogodzić się z „Żyletą” to po prostu to zrobił. Tak z własnego podwórka przypomina mi trochę Roberta Pietryszyna za czasów jego prezesostwa w KGHM Zagłębiu Lubin. Wtedy też przyszedł w trakcie sezonu, o ile się nie mylę, lub na samym jego początku a w maju sięgał po mistrza. Podobna droga czeka Legię.

Z czystym sumieniem Leśnodorski może sobie powiedzieć, że zrobił bardzo dużo, by Legia wróciła na szczyt. Oczywiście losy mistrzostwa zależą tylko i wyłącznie od zawodników; oni bowiem wychodzą na boisko. W tym jednak momencie śledząc skład Legii jest to drużyna najmocniejsza w Polsce. Z solidnym bramkarzem; z obroną kierowaną przez ciągle pewnego Żewłakowa, przy którym wychował się najpierw Komorowski, a przy którym teraz dojrzewa Jędrzejczyk; z mieszanką doświadczenia (Radović, Sagan) z całą gamą "przezdolnej" młodzieży. No i jest przede wszystkim Ljuboja. Z taką ekipą zdobycie mistrzostwa jest na wyciągnięcie ręki. A każdy obiektywny kibic piłkarski w Polsce przyzna, że „aparycja” jedynego poważnego klubu piłkarskiego w stolicy, jest w stosunku do kraju najatrakcyjniejsza. Jedyną rzeczą, która może wyrosnąć przed Legią i sprawić, że potknie się w tym biegu po mistrzostwo jest rzecz jasna specyfika Legii Warszawa. Jednak Leśnodorski stara się wszystkie tryby ustawić w tej maszynie w taki sposób, by ruchem jednostajnie przyspieszonym dojechała do mistrzowskiego maja.



ODPOWIEDŹ NR 2:
 ŚLUSARSKI
Nie, nie będę się pastwić nad Bartkiem. Jest to zawodnik jakich wielu było, jest i będzie w polskiej ekstraklasie, którzy w jakimś okresie się wyróżnili, pojechali na Zachód i po quasi przygodzie wrócili. Ślusarski występuje tu raczej jako symbol. Symbol ligi, która goni Legię. 


Migawki z meczu z Pogonią Szczecin, w której Ślusarski nie trafia na pustą bramkę to jeden z najbardziej apetycznych momentów całego sezonu, choć za nami połowa. Bezpośrednia konfrontacja z Legią wypadła blado – niemal każdy, tak 8/10 zawodników wykorzystałoby chociaż połowę sytuacji, które miał popularny „Ślusarz”; natomiast ze świecą szukać tych graczy, którzy strzelili by taką samą bramkę jak on (z linii ziemi z kolanka pod poprzeczkę). Taka liga goni Legię.

Chaotycznie, biednie, nieporadnie, głównie szczęśliwie. Lech ma Ślusarskiego jako wysuniętego napastnika, Śląsk nie ma pieniędzy, Polonia ma nagiego Króla. A reszta ligi nie dorosła do łatki faworyta (Zagłębie będzie miało pewnie fajną wiosnę, ale sezon zaczyna się RUNDĄ JESIENNĄ). Nie jest więc trudno, przy dawce wspomnianej wielokrotnie determinacji i czystego profesjonalizmu, wydobyć się z tej szarości i wyrosnąć ponad miarę. co uczyniła Legia.

By liderzy z Warszawy zostali dogonieni, ktoś ich musi dogonić. Wybaczcie banalność ale w tej lidze coraz więcej jest nienormalności. A w tym momencie nie widać nikogo kto mógłby to zrobić. Lech co prawda zyskał Fina, Kaspera Hamalainena, jednak może on wypalić albo nie. Przy Dwaliszwilim takiego problemu nie ma, on w polskiej lidze się zaaklimatyzował i stał się jej wyróżniającą postacią. Lechowi brakuje, mówiąc prosto, piłkarskiej jakości. Atmosfera na meczach jest fantastyczna (mecz z Legią jako przykład najlepszy, choć każdy mecz Lecha jest w Poznaniu świętem). Takim symbolem sportowej wyższości klubu z Łazienkowskiej jest postawa Bereszyńskiego, który nawet za cenę pół roku nie-grania, wolał opuścić Lecha na rzecz Legii. Teraz trener Urban przymierza go na prawą obronę, wskutek kontuzji Rzeźniczaka (oby nie skończył jak Mierzejewski).

Wszystko niby jest klarowne, niby ta Legia rzeczywiście jest najlepiej grającą drużyną w kraju; niby Lech nie ma potencjału na doścignięcie Legii… Ale to są tylko 4 punkty. W T – Mobile Ekstraklasie to bardzo mało. Legia jest drużyną, która specjalizuje się we wpadkach, vide mecz na PGE Arenie w poprzednim sezonie. Tylko teraz z Łazienkowskiej bije niezwykła pewność siebie. I pewność przyćmiewa całą piłkarską Polskę. Mam nadzieję, ze wnioski, które są obiektywne i uniwersalne, dotrą i do zawodników Legii i do graczy Lecha; by w zespołach nastała pozytywna presja, która przekuje się w fantastyczną i porywającą grę.

I szkoda, że zdobyć mistrza w tym kraju jest tak łatwo. Drogo, ale łatwo. Ale zaraz, przecież w poprzednim sezonie mówiłem to samo…

*******************
źródła zdjęć: www.legia.net
 www.ekstraklasa.wp.pl