czwartek, 11 lipca 2013

OUT.



I bez możliwości sprawdzenia. 

Agnieszka „Isia” Radwańska niby miała udany Wimbledon, ale dla „obserwatorów życia publicznego” tak naprawdę przegrała go z kretesem. Z Lisiscką przegrała sportowo, po meczu przegrała wizerunkowo. (uwaga, ironia) Idealnie wpisała się w nasze narodowe przeżywanie klęsk narodowych itp. itd. co ucieleśniło w przyznaniu przez prezydenta Złotego Krzyża Zasługi.

Przeglądanie twittera naprawdę daje fajne uczucie, gdy prezenterki i prezenterzy telewizyjni; gdy komentatorzy życia publicznego ferują wyroki na tematy, o których pojęcie mogą mieć co najmniej mgliste Ok, wolność słowa i myśli. Dlatego pozwolę sobie mieć przeczucie graniczące z pewnością, że oglądają oni Radwańską i w ogóle tenis od święta, na co dzień zajmując się miłościwie panującą klasą polityczną. Ale nie przeszkadza to im hejtować Radwańskiej, że order wzięła i oczywiście prezydenta, że order dał.

Jeśli nie docenimy półfinału Wimbledonu to co zatem mamy doceniać? Gdy nasi piłkarze dotrą do półfinału czegokolwiek (haha) to z marszu obwiesimy ich orderami, laurami, kanonizujemy szybciej niż Benedykt XVI i Franciszek Jana Pawła II. A tu mamy przegraną i chamską małolatę, co to nie umie przegrać z klasą.(1:08)


Zachowanie Radwańskiej jest wytłumaczalne bardzo łatwo. Wygrany półfinał z Lisicką mógł być furtką do największego zwycięstwa do tej pory, i możliwe, że do największego zwycięstwa w całej karierze. W finale czekała Bartoli (7-0 na korzyść Polki). Wystarczyło wygrać ten jeden i jeszcze jeden mecz. Nie ma już bombardierki Williams, nie ma Sharapovej, nie ma Azarenki. Kto z was się nie wkurwia, gdy wszystko układa się idealną całość, żeby na końcu się spieprzyć? No i nie ukrywajmy, niezły hajs jej przeleciał przed oczami. Złość to ludzka emocja.[1] Nie zabroniajmy Radwańskiej być człowiekiem. 

Radwańska to człowiek, zresztą urodziwy, co pokazała na zdjęciach magazynu ESPN "Body Issue" Dała przez to kolejna pożywkę medialnej machinie, która debatuje nad tym co i ile może pokazać Polka za granicą.

Radwańska znowu nie zrobiła niczego strasznego, a nadwiślańska kraina hejtu grzmi, że tak nie wolno, że jak tak można. Przecież nie wstydzi się Jezusa[2], a tu się obnaża publicznie, ku uciesze wygłodniałych samców. Krucjata Młodych (twórców kampanii "Nie wstydzę się Jezusa") oficjalnie odcięła się od czynu Agnieszki i odcięła się od niej samej, wykluczając ją z grona ambasadorów m.in. tymi słowami: „Skądinąd smutny jest osobisty upadek pani Radwańskiej, która przekreśliła swoim postępowaniem własne słowa.”[3] 

Urocze.

Jest różnica między pokazywaniem ciała przez Radwańską, a przez np. aktoreczki czy modelki. One pozują zawodowo. Radwańska nie robi tego, żeby podbić swoją popularność; wygrywa ją na korcie. "The Body Issue" to dodatek ESPN, promujący zdrowy styl życia. Wcześniej wystąpiły w niej m.in. Hantuchova, czy Serena Williams. A my dyskutujemy nad tym, czy to pasuje to do jej wizerunku. Sesja jest subtelna, nie jest wyuzdana, a jak ktoś myśli inaczej, niech wyuzdaną pokaże. Ale ja się mogę nie znać.


Radwańska nie ma kompleksów co pokazała; my pokazujemy, że jesteśmy nimi upstrzeni. Przed następnym krokiem marketingowo-wizerunkowym powinna pokornie zapytać, co myśli naród i czy daje przyzwolenie.  Przestańmy „odpolszczać”, czy „dopolszczać” Radwańską. Jest tą osobą, którą Polska może się pochwalić, z której może płynąć duma i wzór do naśladowania. Bo jeśli taka Radwańska może to czemu nie jakaś Iksińska? Idealizm? Niekoniecznie. 
Staram się nie wypowiadać na tematy o których wiem mało, lub nie wiem nic. Jak na razie Radwańska będzie robić swoje, czyli grać i częściej wygrywać niż przegrywać, a Polandia hejtem stoi i stać pewnie będzie.


[1] Są rzecz jasna złości, które wytłumaczyć trudno, ale im bliżej do patologii
[2] http://ekai.pl/polecamy/x44086/nie-wstydze-sie-jezusa/
[3] http://www.mt1033.pl/krucjata-mlodych-wyklucza-agnieszke-radwanska-z-grona-ambasadorow-akcji,682,wa.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz