Grając o duży sukces, prestiż, o ogromny hajs musisz wystrzegać się
błędów. Musisz działać ze zdwojoną ostrożnością, zwłaszcza jeśli twoi rywale to
kumaci gracze. To cechuje dojrzałych ludzi. Nie nawiązuję tylko do sportu; po
prostu tak to w życiu bywa.
Legia błędów się nie wystrzegła, co Steaua dotkliwie wykorzystała. Rumuni
do Ligi Mistrzów weszli najłatwiejszą drogą: grając solidnie zmuszając do
pomyłki i wykorzystując to, co mogli podarować rywale. Mają taki wynik w
pierwszym meczu odpowiedzialność za grę winna determinować graczy Urbana. Tymczasem
pierwszy gol to sekwencja błędów w ustawieniu, druga to uniemożliwienie
rozegrania przez Vrdoljaka, zabranie mu piłki, uruchomienie skrzydełko. I jest
0:2. I wszystko to, co wybiegali w Bukareszcie poszło z dymem.
Najgorsze jest to, że defensywa Steauy wyglądała, jak jakiś gliniany
kolos. Niby solidna, ale gdyby aktywność Koseckiego pomnożyć przez trzy mogła
się rozpaść. Legia przewyższała Steauę w dwóch aspektach: ambicji i
bezsilności. Stąd niby z nimi nie przegrała, ale w dwumeczu była wyraźnie
słabsza.
Słowo dla Słowaka, którego z pewnością szkoda. Kuciak nie mógł trzymać
Legii w grze w nieskończoność. Dzięki niemu Legia w ogóle dostąpiła szansy gry
o fazę grupową LM. Oceniając postawę Wojskowych trzeba pamiętać pierwszy mecz w
Norwegii. Coś jest z tymi bramkarzami wywodzącymi się z Legii, że z reguły są
dobrzy, często genialni, tylko ich interwencje, cytując klasyka „gówno dają”.
Chociaż może przesadzam z pochwałami, przecież bramkarz jest po to, żeby
bronić?
Faza grupowa Ligi Europy to nie jest żadna porażka. Oczywiście w
perspektywie milionów uciekając do Rumunii to tak, ale w sensie sportowym to
czas na okrzepnięcie i przejście okresu dojrzewania. To czas na wejście w tryby
futbolu poważnego, wyuczenie się zachowań, do których rzadko zmuszają rodzimi
rywale. To czas na wyciągnięcie wniosków, również personalnych. Jak w słabiej
formie muszą być Dwaliszwili i Pinto, że nie usiedli nawet na ławce? Dlaczego
Urban nie zaryzykował ściągnięciem Vrdoljaka i wstawieniem Mikity? Dlaczego
znacznie ruchliwszy Ojamaa wchodzi z ławki zamiast w miarę ustabilizować poziom
skrzydłowych? Urban trochę sam sobie zawiązał na supeł możliwości wpływania na
wynik w trakcie meczu. Silna kadra miała być atutem Legii. A w decydującym
meczu wchodzi zdolny, lecz nieopierzony młokos.
Niech ściślej postawę drużyny i trenera oceniają stali kibice Legii, ja
nim będę tylko przy okazji Ligi Europy.
Szkoda, naprawdę szkoda. Ale oddanie szacunku się należy – Legia odpada
niepokonana.
źródło: legia.net |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz